Miś o imieniu Miś

Mis Pani Oli o imieniu Miś z piekną, trzydziestoletnią historią kłania sie wszystkim i zaprasza do poznania swojej historii

Miś. Po prostu Miś.
Jako dziecko próbowałam przypisać mu imię.  Imię, które wskazywałoby na jego idealną różowiastość, pluszowość i gotowość do bycia moim przyjacielem. „Miś” zdawało się pasować wprost zachwycająco dobrze. Jest w tym słowie tyle dobra ile w tamtym czasie pluszu w moim towarzyszu życia.
Na pierwszych dwóch zdjęciach jest  Miś i moja mama – Milena. Też na M. Wtedy dwudziestodwuletnia kobieta, która już wiedziała, że misia, którego dostała tego dnia od Cioci Izy, przekaże swojemu dziecku. Trzy lata później dostałam go ja. Kolejne trzydzieści trzy lat później, Miś dalej pisze swoją historię. Nie wiem komu i kiedy i czy w ogóle go przekażę? Póki co, czule liczę wszystkie zmarszczki na jego już nie idealnie różowym ciele. Liczę wszystkie drobne poprucia i ubytki waty, którą jest wypełniony. Ma brązowe, nieco porysowane, plastikowe oczka. Te rysy, to zapis naszych wspólnie widzianych, życiowych momentów.